Dziwolągi / Autorzy: Cristȯbal Leȯn i Cristina Sitja Rubio / Wydawnictwo: Dwie Siostry

Recenzja: Anna Kaszuba-Dębska



 

 

Po obejrzeniu dużej, zielonej okładki książki dla dzieci, opublikowanej w 2013 roku pod tytułem Dziwolągi, wypełnionej po brzegi malunkami dorodnych, wysokich sosen i ukrytych pomiędzy nimi maleńkich postaci rudych wiewiórek, nie spodziewałam się, że będzie ona ciekawą odpowiedzią na ustawę o wycince drzew i krzewów, która na początku roku 2017 doprowadziła w całej Polsce do ich niekontrolowanego wyrębu w miastach oraz na przykład w Puszczy Białowieskiej. I choć w Internecie, czy na ulicach wiele osób głośno protestowało, to niestety ekolodzy, miłośnicy przyrody, czy zwyczajni obywatele: karmiące matki, ojcowie, dziadkowie, dzieci, to nikt nie przekonał tnących i rąbiących, do zmiany stanowiska w postępowaniu dotyczącym polskich lasów. Dla sporej grupy społeczeństwa byli niczym dziwolągi, wykrzykujące różne rzeczy na temat niewycinania drzew. Zastanawiałam się wtedy skąd bierze się tyle nienawiści względem przyrody. Drzewa znikały z mojej okolicy, jakby za sprawą działania magicznej różdżki. Bolało mnie serce, kiedy przez kilka dni słyszałam ryk pił łańcuchowych, smród benzyny i obserwowałam łyse pnie zdrowych, olbrzymich kasztanowców. Mimo nowelizacji tzw. ustawy lex szyszko, zaostrzającej nieco przepisy względem wycinki drzew, faktem jest to, że nic nie zdoła wrócić życia tysiącom wyciętych w pośpiechu, czasem po prostu z głupoty, drzew.

 

 

Opublikowane w tym roku przez wydawnictwo Dwie Siostry Dziwolągi to bardzo mądra opowieść o ludziach i zwierzętach, nakreślona ręką chilijskiego artysty eksperymentalnego Cristȯbala Leȯna i wenezuelskiej graficzki Cristiny Sitja Rubio. Jest to książka w ciekawej, rysunkowo-malarskiej oprawie graficznej, nieco niedbałej, przybliżającej klimat sztuki prymitywnej zwanej art naive, gdzie twórca celowo posługuje się deformacją przestrzeni, perspektywy czy postaci. Używa prostej techniki kredkowej, nadając opowieści specyficzny język (w tym wypadku należący do świata leśnych zwierząt), którym autorzy książki oddają tu głos.

 

 

Wszystko zaczyna się dosyć zwyczajnie. Gęsty zielony las, drzewa po horyzont, a na ich wierzchołkach czuwające ptaki, gniazda z małymi pisklakami, śmieszne wiewiórki, poniżej cała plejada zwierzęcych bohaterów: lisy, zające, sarny, niedźwiedzie, a nawet małe zielone żaby. Panuje leniwy spokój i cudowna leśna harmonia, w której swoje miejsce znajduje każde zwierzę i duże, i całkiem maleńkie.

 

 

To było nudne latomówi narrator. Do czasu. Pewnego razu na jednym z drzew pojawił się duży plakat z narysowanym tortem, napisem BAL i strzałką skierowaną w pewne miejsce. Wszystkie zwierzęta podążyły w wyznaczonym kierunku z tajemniczego ogłoszenia.

Zabawa okazała się wspaniała! Tańczono rumbę, salsę i cha-chę przy dźwiękach wydostających się ze złotej tuby gramofonu. Jedzono torty i czekoladowe ciasta, a potem z pełnym, obżartym brzuszkiem wszyscy, bez wyjątku, leżeli na stołach lub pod nimi i słodko chrapali. Ogromne misie, maleńkie myszki, mądra sowa i wesołe liski – wszyscy! Kiedy się obudzili, nie mogli uwierzyć własnym oczom, ale wszystkie leśne domy zniknęły. Zostały po nich tylko szkielety.

 

 

Las został całkowicie wycięty, po drzewach zostały tylko łyse pnie. Zwierzęta bardzo się zasmuciły: Gdzie schronimy się przed deszczem?, I słońcem?, Co będziemy jeść?. Szybko musiały zorganizować sobie nowe legowiska i nowe domy. Trafiły na wysypisko śmieci, z którego powynosiły połamane stołki, sofy, biurka i inne niepotrzebne już ludziom rzeczy. W miejscu gołych pni wybudowały, jak im się wydawało, wspanialsze od poprzednich domy. Ale coś było nie tak. Nowe domy przewracały się na wietrze i nie dawały owoców. Mimo wszystko smutne i załamane zwierzęta postanowiły się nie poddawać i zaczęły szukać swoich starych domów. Odnalezione w tartakach okazały się być pocięte na kawałki. Ludzie-dziwolągi i winowajcy, potraktowali przybyłe zwierzęta nieprzyjaźnie. Zastanawiały się jak mogą poradzić sobie z zaistniałym problemem i obmyśliły sprytny plan. Zabrały się do malowania wielkiego plakatu z napisem BAL.

 

 

Co było dalej? Nie zdradzam! Zachęcam do przeczytania tej niezwykłej, pełnej tajemnic historii.

Z książki Dziwolągi płynie bardzo ważne, wartościowe przesłanie. Sami pomyślcie, co byście zrobili, gdyby wasz dom nagle, jak za pyknięciem czarodziejskiej różdżki, zniknął? Tak właśnie stało się z tysiącem zwierzęcych, leśnych domów w Polsce (ptasich gniazd, czy lisich nor), które po latach służenia swoim mieszkańcom nagle przestały istnieć.

Warto poznać i przeczytać dziecku tę książkę. Uczy nas ona szacunku, wyrozumiałości i empatii dla innych niż my stworzeń. Okazuje się, że porozumienie jest możliwe, chociaż często zgoda na nie, przychodzi nam bardzo trudno.

.